Wyścig Hungaroring Węgry, Grand Prix Magyar Nagydíj, 2016-07-24


Sport bez pieniędzy może istnieć. Jednak z jego pomocą konta bankowe odnotowują ogromne kwoty. W piłce nożnej, tenisie, golfie czy choćby w Formule 1. W sportach motorowych oprócz ścigania dochodzi trzeci element – rywalizacja technologiczna. Czy umniejsza, czy zwiększa emocje?

Może nudzić, chodź z drugiej strony ludzka natura wysuwa się tutaj na przód i nawet kierowcy tych samych zespołów potrafią stoczyć z sobą zacięty bój. Bywa, że przez ich ego cierpi cały zespół. Podczas Grand Prix Węgier 2016 sensacji nie było. Udany start Lewisa Hamiltona, wysunął go na prowadzenie, które utrzymał do końca. Jego kolega z drużyna Mercedesa, Nico Rosberg tak się zagapił, że swoją szanse wykorzystał również Daniel Riccardo z Red Bull Racing. Co prawda Niemiec szybko poprawił się, ale tylko częściowo i w konsekwencji nie zdołał uratować miejsca na czele. Błąd kosztował go również pozycję lidera w klasyfikacji głównej.

Oczywiście, że kto lubi wyścigi Formuły 1 ten emocjonuje się także tym co dzieje się z tyłu rywalizacji. Podziwia świetną jazdę choćby Kimiego Raikkonena z Ferrari, który konsekwentnie parł do przodu, bijąc przy tym rekordy okrążeń.

Formuła 1 – ludzie, samochody, pieniądze i jeszcze jedna ważna rzecz – tor. Węgierski tor Hungaroring należy do części klasycznej na liście wyścigów. Obok Grand Prix Monaco, zmagań na Silverstone w Wielkiej Brytanii budzi pozytywne emocje. Zawodami na tych torach emocjonują się kibice i kierowcy wspominając swoich idoli, którzy w przeszłości jeździli i zdobywali najwyższe trofea. To zupełna odskocznia od nowoczesnych obiektów w Królestwie Bahrainu, Rosji, czy Abu Dhabi. Kiedy zakończą się człowiek ma wrażenie, jakby wszystko co najważniejsze już miało miejsce. Emocji jednak nie będzie brakować. Zapewnią ich jeszcze dużo sami zawodnicy. Także Ci z czołówki walczący o fotel lidera.