Formula 1 Pirelli Belgian Grand Prix, 2017-08-27, Spa-Francorchamps, zdjęcie: za f1.com |
Brytyjczyk doskonale współgra ze swoją drużyną. Mercedes należy do młodej grupy, nie mającej tak wielkich tradycji jak Ferrari, Williams czy McLaren. Bez sentymentu stanowi niemiecką precyzję, w której wszystko musi współgrać, być najwyżej jakości. Satysfakcja wydaje się być gdzieś na końcu.
Tor Spa-Francorchamps w Belgii to kolejna europejska świątynia grand prix Formuły 1. Jedni wskrzeszają wspomnienia, inni skupiają się na wynikach. W żadnym przypadku nie można popełnić błędu. Zapomniał o tym doświadczony Felipe Massa, który przez nieuwagę rozbił bolid i nie miał szans na udział w piątkowych treningach.
Świetnie za to spisywali się kierowcy Ferrari. Kimi Raikkonen ustanowił nowy rekord toru. Kwalifikacje należały do Lewisa Hamiltona. Czas Fina został poprawiony i to bolid Mercedesa stanął na pole position.
Anglik od startu narzucił ostre tempo i nie dał się wyprzedzić. Sytuacji nie zmieniły ani zjazdy na wymianę opon, ani pojawienie się na torze safety car.
Samochód bezpieczeństwa wyjechał na tor po tym jak Sergio Perez kolejny raz doprowadził do kontaktu ze swoim drużynowym kolegą z Force India. Sprawiedliwość była po stronie Estaban Ocon.
Największy przegranym całej tej sytuacji okazał się Vallteri Bottas, który wzięty w kleszcze zepchnięty został na piąte miejsce. Na całej akcji skorzystał Daniel Riccardo z Red Bull Racing. Przez całe zamieszanie zdobył miejsce na podium.
Sukces tym większy gdy weźmiemy pod uwagę awarię Max Verstappena. Podobny los spotkał Fernando Alonso, którego McLaren nie zdołał utrzymać formy z Hungaroring.
Emocje utrzymały się do końca. Sebastian Vettel nie doczekał się błędu swojego największego rywala i ostatecznie na mete wjechał jako drugi.
Lewis Hamilton zaliczył bardzo dobry weekend. Czy forma się utrzyma czy znów Ferrari wyciągnie najlepsze wnioski ze startu podczas Formula 1 Pirelli Belgian Grand Prix.
Powinno, szczególnie, że następny wyścig na niemniej słynnym włoskim torze Monzie.