Wyścig Meksyk, Formuła 1 Gran Premio De Mexico, 2016-10-30


Czy w czasach gdy Michael Schumacher zdobywał kolejne zwycięstwo wiało nudą z toru? Niemiec stał 91 razy na podium. Obecny mistrz świata Lewis Hamilton ma na koncie czterdzieści tytułów mniej. Mimo to czuje się ogólne znużenie stawką o pierwsze miejsca.

W takiej sytuacji można się zastanowić czy agresywne zachowanie Max Verstappena na torze nie jest największą atrakcją obecnego sezonu Formuły 1. Młody kierowca Red Bull Racing niczym nie przypomina Daniila Kviata. Poprzedni i obecny kierowca Toro Rosso zachowują się bardzo podobnie. Doświadczeni kierowcy mają do nich pretensje, z drugiej strony czy są w stanie zapewnić jakieś większe emocje?

Wyścig Formula 1 Gran Premio De México przebiegał według od dawna znanego schematu. Ciekawie może być jeszcze na starcie. Mniej więcej od połowy pierwszego okrążenia wszystko normuje się w szyk, który z niewielkimi zmianami dojeżdża do mety.

Zdarzy się, że ekipa serwisowa wyjdzie naprzeciw kibicom. Zatnie się śruba, ktoś czegoś nie do kręci albo bolid sam postanowi dalej nie jechać. Pech dopada nawet najlepszych i wtedy „coś” zaczyna się dziać.

W tegorocznych zmaganiach w Meksyku Lewis Hamilton od pierwszych sekund dał do zrozumienia, że nawet jego największy rywal Nico Rosberg o zwycięstwie może zapomnieć. Walczący o mistrzostwo Niemiec, nie miał dobrego dnia. Z tego powodu musiał się namęczyć chroniąc przede wszystkim tyły. Nie do czekał się awarii w Mercedesie kolegi i przejechał linię mety na drugim miejscu.

Kto był trzeci? W sumie to Max Vesrstappen, ale w zasadzie to Sebastian Vettel. Tak naprawdę to Daniel Riccardo (Red Bull Racing). O co chodzi? Młody kierowca w czerwonym byku przeciął zakręt. Jadący za nim w czerwonym bolidzie Ferrari Niemiec domagał się w związku z tym oddania pozycji. Jednak ekipa Red Bulla powiadomiła Holendra aby do czasu orzeczenia przez sędziów nie przepuszczał Sebastiana Vettela. Co miał więc zrobić Max Verstappen kiedy przed nim była już tylko meta? Przejechał ją. Zatrzymał samochód i poszedł przygotowywać się do ceremonii. Gdy nagle ktoś wchodzi do pokoju i oznajmia mu, że ma się stamtąd zabierać. Najniższe miejsce na podium przypada więc utalentowanemu Niemcowi. Hymn, uroczystość wręczenia pucharów, szampan, uśmiech i zabawa. Nie wszyscy się jednak cieszyli. Byli tacy, który doszukali się nieprzepisowego manewru. Rzekomo kierowca Ferrari nie przepisowo zmienił kierunek jazdy. Wystraszył tym Daniela Riccardo. Aby pocieszyć Australijczyka namierzono karę 10 sekund Sebastianowi Vettelowi. W konsekwencji oddał on nie tylko podium, ale stracił kolejne punkt na rzecz niedoświadczonego Max Verstappena. To wszystko dla Państwa z Meksyku, a że poza torem? Żenada? Cóż sędziowie i szefowie FIA muszą mieć świadomość, że popularność królowej sportów spada. Swoją rezygnację z organizacji imprezy zgłosiła ostatnio Malezja. Powód – Formuła 1 nie wzbudza emocji. Duża rozbieżność sprzętowa, która wiążę chęci nawet najlepszym kierowcą. Do tego ciągła modyfikacja przepisów i nakładanie kar. Czy coś ten stan rzeczy zmieni?