Bez prawdziwego startu nie ma wyścigu. Po Grand Prix De Monaco tym razem pogoda pozbawiła emocji kibiców na torze Silverstone. Bolidy wyruszyły za samochodem bezpieczeństwa. Tym to dziwne, że deszcze przestał padać, a wszystkie samochodu wyjechały na tor z deszczówkami.
Względy bezpieczeństwa nie podlegają dyskusji. Pozostało rozczarowanie, które przełożyło się na średniej klasy widowisko.
Choć emocji nie brakowało, głównie ze względu na poślizgi w czasie zakrętów to zdarzyły się chwile, w których tegoroczne British Grand Prix na torze Silverstone pozbawione były żaru i zaciętości.
Wygrał Lewis Hamilton. Jeżeli szukać winnych tego faktu to można wskazać stajnię Red Bull Racing, która zbyt późno ściągnęła Max Verstappena na zmianę opon. Młody, utalentowany kierowca stoczył zacięty bój z Nico Rosbergiem. Pomimo, że bardziej doświadczony Niemiec zdołał go wyprzedzić i ostatecznie to Mercedesy znalazły się w czołówce na obecnego lidera nałożono karę. Konsultował się ze swoim technikiem w sprawie skrzyni biegów w swoim bolidzie. Wg sędziów rozmowa brzmiała jak porada i w konsekwencji doliczono mu 10 sekund karnych, co przesunęło wicemistrza świata z 2015 roku na trzeci stopień podium.
Za dwa tygodnie Hungaroring! Liczę, że gdzie jak gdzie, ale tam emocji akurat nie zabraknie.